Przejdź do głównej zawartości

6 miejsc, których pewnie nie widziałeś, mimo że byłeś w Krakowie


Niedziela, godzina 13:10, Kraków Główny. Wysiadam z pociągu i pierwszy wdech powietrza mówi mi, że jestem w Krakowie. I nie, nie chodzi o smog, bo w ten weekend wskaźniki zanieczyszczeń są zielone niemalże w całej Polsce. Po prostu tak pachnie Kraków - piękne miasto połączone z masą wspomnień. 

Kraków nie jest Warszawą, jest małopolski (także w dosłownym - ale pozytywnym - tego słowa znaczeniu) i galicyjski. Widać gołym okiem, że nie pompuje się w niego tylu pieniędzy, co w stolicę. A szkoda, bo poza Rynkiem i przyległymi do niego ulicami jest jeszcze wiele zabytkowych kamienic, które potrzebują remontu. Niektóre miejsca są szare, jakby pokryte lepką warstwą kurzu - podobne wrażenie odnoszę, spacerując po Gdańsku (poza starym miastem) albo warszawskiej Ochocie. 

Urbaniści lubią patrzeć na miasta jak na żywe organizmy. W przypadku Krakowa w pełni ich rozumiem. Kiedy obserwuję z boku tutejszą codzienność, zwykłe funkcjonowanie ludzi na tle charakterystycznych widoków z pocztówek, czuję puls tego miasta, słyszę bicie jego serca. Bo w Krakowie nie trudno się zatrzymać. Zatrzymać, rozejrzeć, wsłuchać, wgryźć w ten rytm. Jest wiele polskich miast, które uwielbiam, ale tylko to jedno ciągle mówi i każe mi siebie słuchać, non stop ma coś do opowiedzenia. Kraków bowiem to nie tylko Rynek z Sukiennicami, kościół mariacki z hejnalistą w oknie, smok wawelski, który zieje ogniem, Wawel i ulica Floriańska. To setki miejsc, które zawsze będą przed Tobą do okrycia, nieważne, jak długo tu mieszkasz albo ile razy jeszcze przyjedziesz.

6 miejsc, których pewnie nie widziałeś, mimo że byłeś w Krakowie

1. Rynek Dębnicki
Turyści odwiedzający Kraków, zwłaszcza ci początkujący, rzadko przekraczają Wisłę. Teren, po którym się poruszają to Dworzec Główny - Stare Miasto - Kazimierz, czyli w zasadzie wszytko do zwiedzenia na piechotę. Jeśli jednak pragniecie czegoś więcej, warto przejść się kawałek dalej - minąć smoka, straszak Jubilat i przekroczyć most Dębnicki. Za mostem skręcamy w prawo, ale nie od razu na Bulwary (do nich się dostaniemy za moment), tylko w pierwszą ulicę. Zaprowadzi nas ona prosto do Rynku Dębnickiego (niegdyś głównego placu we wsi Dębniki). Miejsce urocze, w którym ma się wrażenie, że czas się zatrzymał. Trochę handlarzy, "domowników". Tutaj nikomu się nigdzie nie spieszy. 


2. Ulica Tyniecka
Prosto z Rynku Dębnickiego wychodzimy na ulicę Tyniecką. I znowu nie warto przedwcześnie schodzić do samej Wisły, bo za moment po lewej stronie, pod numerem 10, znajdziemy dom Jana Pawła II, w którym jeszcze jako młody chłopiec mieszkał wraz z ojcem. Obecnie budynek pełni funkcję muzealną i możliwe jest jego zwiedzanie. Za domem Karola Wojtyły warto wspiąć się na wał i iść nadal prosto, wzdłuż Wisły. Widoki rozciągające się stamtąd są po prostu niesamowite. Kiedy znajdziecie się na wysokości salezjańskiego seminarium, spójrzcie na drugą stronę rzeki. Widać tam Salwator - kościół i piękne budynki tej dzielnicy. Jeśli zaś spojrzycie na prawo, w oddali dostrzeżecie Wawel i charakterystyczną panoramę Krakowa. Wały wiślane wzdłuż ulicy Tynieckiej są idealnym miejscem na odpoczynek. Warto wybrać się tam też na rolkach albo na rowerze, na spacer lub piknik. Mój numer jeden w Krakowie.


3. Salwator 
Skoro już wiecie jak piękny potrafi być Salwator, warto podejść do niego trochę bliżej. Wystarczy iść dalej prosto ulicą Tyniecką do mostu Zwierzynieckiego, a za nim skręcić w prawo. Nadal idziemy wzdłuż Wisły, prosto do miejsca docelowego. Rozejrzyjcie się po tej urokliwej okolicy. Znajduje się tu wiele pięknych willi oraz zabytkowe kościoły. A tuż obok pętli tramwajowej jest wejście na znany Wam na pewno kopiec Kościuszki, z czubku którego można podziwiać gród Kraka w całej swej okazałości. 


4. Fabryka Schindlera
O Muzeum Powstania Warszawskiego słyszał chyba każdy. Nie znam też nikogo, komu by się tam nie podobało. W Krakowie takim miejscem bezsprzecznie jest Fabryka Schindlera, a w niej wystawa stała Kraków - czas okupacji 1939-1945 utworzona przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. Na to miejscu zarezerwujcie sobie około półtorej godziny. Muzeum robi ogromne wrażenie, jest idealnie dopracowane pod względem wizualnym i zaciekawi nie tylko pasjonatów historii. Nic więcej nie zdradzę. W poniedziałki wejście za darmo.


5. Podgórze
Po zwiedzaniu Fabryki Schindlera polecam przejść się spacerkiem na Podgórze. Kiedy dotrzecie na Rynek Podgórski, będziecie mieli wrażenie, że znajdujecie się w innym mieście. I słusznie, ponieważ do 1915 roku Podgórze było niezależnym miastem pod Krakowem. Nad podgórskim rynkiem  dostojnie króluje kościół św. Józefa. A nieco dalej za kościołem znajdziecie piękny Park Bednarskiego. Stąd już rzut beretem na kopiec Krakusa. Na Podgórzu warto też poszukać słynnych kolorowych schodów przy ulicy Tatrzańskiej. 


6. Rydlówka
Trzeba by wrócić do szkoły, żeby przypomnieć sobie treść "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego. Wrócić do szkoły albo... pojechać na krakowskie Bronowice. To właśnie tutaj w zabytkowym dworku odbyło się prawdziwe wesele poety Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny. Aby wczuć się w klimat prosto z książki, wystarczy wsiąść w tramwaj w kierunku Bronowic, wysiąść na ostatnim przystanku (przystanek Bronowice Małe, 20 minut od Dworca Głównego) i przejść kilka minut pieszo.


Mam nadzieję, że te miejsca pozwolą Wam odkryć Kraków na nowo. Wsłuchajcie się w to miasto. Miłego zwiedzania!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zamknij buzię

Kwestia domykania buzi u noworodków, niemowląt i dzieci starszych jest bardzo często pomijana. Najmłodsi śpią z rozdziawioną buzią, a rodzice cieszą się, że ich pociechy wyglądają uroczo. Stale otwarta buzia nie jest jednak normalnym zjawiskiem u żadnego człowieka. A teraz chwila szczerości. Przyznajcie się, kto z Was wiedział, że bardzo ważne jest, aby dziecko miało zamkniętą buzię podczas spoczynku?  U noworodków i niemowląt dotyczy to głównie snu, ale później u starszaków także w trakcie zabawy, podczas której nic nie mówią (np. samodzielne układanie klocków). Oczywiście mówimy o jedynie sytuacjach, kiedy nos dziecka jest drożny, nie ma żadnego kataru. Sen z otwartą buzią wysusza śluzówkę (dzieci częściej budzą się przez to, bo "zaschło im w gardle"), ale z logopedycznego i ortodontycznego punktu widzenia niesie za sobą inne skutki - może przejść w nawykowe oddychanie ustami i w przyszłości skutkować różnymi wadami wymowy i zgryzu. Taki nawyk może mieć także